- Niech ci będzie. - wycedziła Jo. Przepełniona irytacją, ruszyła za Rue, która podskakiwała co drugi krok. Nigdy nie rozumiała jej zaskakującego optymizmu. Gamma zawsze się uśmiechała, śmiała się ze wszystkiego i wiecznie robiła innym dowcipy. Nic nie mogło ją zmartwić.
Jo nie wiedziała, dlaczego.
- Daleko jeszcze? - mruknęła pół godziny później.
- Już blisko. - zachichotała Rue. - Tutaj! - podskoczyła wesoło, wskazując łapą na wodospad.
- I co ja mam z tym zrobić? - spytała ponuro boderka.
- Wejdź do wody. - roześmiała się suczka.
Jo westchnęła i ruszyła wolnym krokiem w stronę wodospadu. Weszła do zimnej wody, z wielkim trudem powstrzymując się od wyrzucenia z siebie kilku wulgaryzmów. Chciała wyjść, lecz Rue zaprotestowała:
- Nie wychodź tak wcześnie!
- Co teraz? - zapytała.
- I co ja mam z tym zrobić? - spytała ponuro boderka.
- Wejdź do wody. - roześmiała się suczka.
Jo westchnęła i ruszyła wolnym krokiem w stronę wodospadu. Weszła do zimnej wody, z wielkim trudem powstrzymując się od wyrzucenia z siebie kilku wulgaryzmów. Chciała wyjść, lecz Rue zaprotestowała:
- Nie wychodź tak wcześnie!
* * *
Po wyjściu Jo postanowiła, że już nigdy nie wejdzie do wody, co mogło być trudne, gdyż rzadko była wierna swoim postanowieniom.- Co teraz? - zapytała.
Rue?